W tym roku święta spędziliśmy w domu, nie chcieliśmy jechać w taką ślizgawkę na Litwę. Święta były cudowne, prawie codziennie przyjmowaliśmy gości, w końcu był czas na spotkania i relaks, jednak muszę przyznać, że brakowało nam tego "czegoś"... łaźni, fajki, rosyjskej muzyki w barze, smażonego chleba z czosnkiem, suszonej ryby, Wilna, znajomych... no cóż... musimy czekać do lata. Tymczasem... taki mały wschodni akcent.