Tak, to jedno z miejsc, w którym moglibyśmy spędzić cały dzień. Uwielbiamy czworonożne biegające i latające dwunożne. Ryby trochę mniej, ale tylko dlatego, że nie reagują na imię :) Na szczęście Nadia nie boi się żadnych zwierząt, nie zabrakło więc drapanek i przytulanek. Kozy zawładnęły jej serduszko. Paczki ze sprasowaną trawą znikały jedna po drugiej!!! Smakołyki od małej dostały sarenki, muflony, osiołki i małpki, tylko największej sarny z ogromnym nosem nie chciała karmić z rączki - za bardzo się śliniła. Tatusiowi to nie przeszkadzało :)